Internetowe odkrycia i znaleziska - Luddysta.
Z „internetowymi perełkami” często jest tak, że przy pierwszym spotkaniu jeszcze nie wiemy o tym, iż trafiliśmy na prawdziwą studnię dobroci. Te internetowe znaleziska pływają sobie po internetowych oceanach niczym niewielka lodowa kra. My dryfując między skupiskami internetowych śmieci, przeważnie nie dostrzegamy tego, iż pod powierzchnią tej socjal-mediowej papy, ta pozornie niewielka bryła lodu skrywa ogromną, lodową górę zbudowana z prawdziwych frykasów. I dokładnie to miało miejsce w przypadku pewnego „Luddysty”. Tak, Luddysty. Bo właśnie pod takim pseudonimem ukrywa się autor, który przypomniał mi czym tak naprawdę jest rasowa i bezpośrednia satyra. Z początku sądziłem, że to tylko pojedyncza ekspresja. Od taki prototypowy wypust domorosłego artysty, przepychający się gdzieś między hałdami memów a ciętym komentarzem społecznym, wyplutym przez (jakże licznych w dzisiejszych czasach) wojowników klawiatury. Jednak po odnalezieniu instagramowej bazy dzieł tego fachmana mogę śmia