Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2021

t.A.T.u. a ta tam... dwadzieścia lat później.

Obraz
     Wiadomo, iż nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji, a tym bardziej wpisu o rosyjskim zespole muzycznym, który dwadzieścia lat temu był dosłownie wszędzie, zdobywając czołowe miejsca na międzynarodowych listach przebojów. A tu proszę, od premiery pierwszego albumu mija ponad dwadzieścia lat a ja dalej lubię wrzucić do auta krążek z logiem „t.A.T.u.” i sprawdzić czy również i tym razem nikt „Nas Ne Dogonyat”. Do tej pory pamiętam jak dwie moskiewskie dziewczyn pięły się do góry na jedynej (liczącej się w tamtym okresie mojego życia) telewizyjnej liście muzycznej jaką było 30TON. I co z tego, że Britney już miała status gwiazdy a Aguilera zaczynała deptać jej po piętach. Kto by tam chciał smęcić się w amerykańskich, nastolatkowych utworach, kiedy tuz za rogiem pojawiają się takie fajne, dzikie, ładne, swojskie brzmiące i prawie „nasze” dziewczyny zza wschodniej granicy. Do tego ten muzyczny kopniak, będący połączeniem rocka, elektroniki oraz typowej muzyki dance. Perfekcyjna

Filmowa półka #15 - „Once Upon a Time in the West” (C’era una volta il West) (1968)

Obraz
     Wiele klepsydrowych ziaren zleciało od momentu, w którym miałem szanse na sięgnięcie do mojej filmowej półki i odkurzenie kolejnego klasyka z kolekcji moich ulubionych produkcji. Z tejże okazji postawiłem na prawdziwego pewniaka, „filmowe złoto” stworzone przez Sergio Leone ponad pół dekady temu. Mowa tu oczywiście o „Once Upon a Time in the West” (org. C’era una volta il West) z 1968 roku. „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” jest swoistym pożegnaniem Leone z gatunkiem spaghetti westernu. Reżyser w perfekcyjny sposób egzekwuje doświadczenie zdobyte przy poprzednich produkcjach by dostarczyć dzieło doskonałe pod wieloma względami. Tak dobrze znane nam bliskie ujęcia, nieśpieszny rozwój akcji czy bohaterowie, którym daleko od jakiejkolwiek jednoznaczności są tym co wyróżnia nie tylko Leone ale i również wiele innych spaghetti westernów. Grzechem byłoby nie wspomnieć o kolejnym niezmiernie ważnym elemencie jakim jest ścieżka dźwiękowa. Kolejna udana współpraca z Ennio Morricone perfek