Filmowa półka #24 - Lost Highway (1997)


    Oto I on – David Lynch. W całej swej okazałości i reżyserskim żywiole. Pędzi po „Zaginionej Autosradzie” nie zważając na widza, kierunkowskazy narracyjne czy znaki ostrzegawcze skłaniające do przestrzegania jakichkolwiek zasad (dobrze wszystkim znanych) rządzących „standardowymi” produkcjami filmowymi. I choć oglądałem wszystkie produkcje „spod batuty” Lyncha, a także wielokrotnie zaglądałem do Miasteczka Twin Peaks, to jednak „Zaginiona Autostrada” jest filmem, do którego najczęściej wracam na różnych etapach mego życia. Niestety (a może stety) nadzieja na to, iż z wiekiem sumienie i doświadczenie otworzą nowe, bardziej logiczne interpretacje kruszeje po każdym kolejnym odświeżeniu. Film dzięki temu zyskuje coraz bardziej na wartości i tylko utwierdza mnie w przekonaniu, iż mam do czynienia z dziełem wyjątkowym pod wieloma względami.

„Zaginiona Autostrada” z 1997 roku jest zarówno filmem noir, thrillerem erotycznym oraz horrorem psychologicznym. Film dryfuje w ciemnych smakach sennego koszmaru, namiętnej seksualności a także bezwzględnej przemocy. Z dodatkowym „brzemieniem” pochodzącym do Lyncha, błąka się między surrealizmem a nadrealizmem i nadgryzając kruche granicę rzeczywistości zawiesza logikę widzą na „najwyższym z możliwych kołków”.

    Tak właśnie wygląda przejażdżka po „Zaginionej Autostradzie”. Do powyższych elementów mieszających w najgłębszych zakamarkach psychiki głównych bohaterów, należy dodać świetne zdjęcia wspomagane nierzadko ciekawymi efektami wizualnymi. Genialną ścieżkę dźwiękową, uzupełniającą gęstą atmosferę filmu oraz pierwszorzędne aktorstwo. David Lynch należy do reżyserów, którzy potrafią przelać swoją nawet najbardziej irrealna wizje na grę aktorską, sprawiając, iż my, widzowie, jeszcze bardziej „toniemy” w jego dziełach. Interpretacyjna otwartość oraz niespodziewane rozwiązania reżyserskie sprawiają, iż „Zaginiona Autostrada” jest filmem, do którego wracam i pewnie jeszcze nie raz będę wracać w przyszłości. Nie każdy jest gotowy na taką „przejażdżkę”, ale jeśli nie obce Ci są inne produkcje Lyncha, a po oglądnięciu ostatniego sezonu Miasteczka Twin Peaks, czułeś się jakbyś spacerował po rodzinnym mieście to wiedz, że jesteś gotów na „Zaginioną Autostradę” mój drogi Czytelniku.

Komentarze