Dalej jazda do roboty...

    


    No i proszę, druga połowa lutego wygodnie usadowiła się w kalendarzowym fotelu a ja z przerażeniem spoglądam na datę ostatniego wpisu na blogu. Głowa pęka od myśli więc jest o czym pisać, lecz w dalszym ciągu problemem jest organizacja codzienności. Ostatnimi czasy coraz ciężej udaje mi się sklejać luźne minuty i lepić z nich iluzję wolnego czasu. Dodatkowa praca robi swoje. Mimo że miała być tylko elementem uzupełniającym budżet, to jednak szybko przeobraziła się w mój prywatny motywator.

Wraz z nadejściem nowego roku, postawiłem sobie za cel walkę z kredytowymi kajdanami. Jakoś tak wyszło, że z biegiem ostatnich parunastu lat skutecznie zasiliłem poczet niewolników kart kredytowych. I choć daleko mi do bankructwa, komorników i tego typu rzeczy to jednak widmo tych „plastikowych szachrajów” skutecznie sprowadza mnie na materialną ziemię. Dlatego nie ma co narzekać, trzeba wziąć się do roboty, ogarnąć temat i zdusić w zarodku kredytową gnidę.

Na horyzoncie pojawiły się również pozytywne myśli. Głównie związane z wyjazdami, ludźmi, odpoczynkiem oraz ogarnianiem wokoło domowych rzeczy, które o ogarnięcie proszą się już od kilku ładnych lat. Dlatego uszy do góry i nie ma co się załamywać. Życzę sobie jak i Tobie motywacji i wytrwania w planach, które wraz z 2022 rokiem mogły przyjąć formę noworocznych postanowień – trzymaj się twardo, bo na pewno warto!

Komentarze