Pixel Heaven 2021

    No i oto jest – kolejny normalny dzień, pełen rutynowych obowiązków. Kolorowany różnorakimi barwami doczesnego życia. Od tak, człowiek wraca i wskakuje na swoje miejsce, perfekcyjnie wpasowując się w szparę kręcącego się trybiku, który potocznie nazywamy życiem. Przedziwne uczucie, zwłaszcza w momencie, kiedy ma się świadomość tego, że parędziesiąt godzin wcześniej człowiek znajdował się w zupełnie innym miejscu otoczony masą „blisko-obcych” osób, spragnionych szeroko pojętej pop-kultury i nadających na podobnych falach. Miejscem tym był była Warszawa, a dokładniej budynki Warszawskiej Szkoły Filmowej oraz Kina Elektronik, w których to wygłodniała brakiem zeszłorocznej edycji gawiedź, mogła w końcu nasycić swoje kulturalno-socjalne potrzeby uczestnicząc w Pixel Heaven 2021.

Nie zwykłem pisać wnikliwych recenzji. Zresztą wątpię czy w ogóle to jest możliwe w przypadku imprezy takiej wielkości oraz takiej ilości różnotematycznych wykładów. Dlatego skupię się na własnych odczuciach i tym czym dla mnie jest festiwal pokroju Pixel Heaven, a więc do rzeczy.

Po pierwsze jako osoba przyjezdna/przelotna celuje w cało weekendowy wypad. Dodatkowo zawsze jest to wypad z ułamkiem mojej rodziny w postaci brata głęboko osadzonego w sferze C64. Możliwość spędzenia z nim czasu, dyskusji i konfrontacji myśli płynących z Pixelowych wydarzeń jest na miarę złota i (choć pewnie o tym nie wie) cenie sobie jego zdanie.

Drugą wartością, która z każdą kolejną wizytą przybiera dla mnie na znaczeniu jest ludzka socjalizacja. Pixelowy proces, w którym podczas losowych spotkań imprezowych, dochodzi do zwykłej ludzkiej interakcji, w których kompletnie losowa osoba, działająca w zupełnie innej branży i żyjąca na co dzień zupełnie nieznanymi nam podnietami znajduję wspólny język i elementy scalające „pogłowie” XXI wiecznych geeków popkulturowych.

Kolejnym elementem składowym Pixel Heaven są goście specjalni oraz wykłady/prelekcje/rozmowy. I tu należą się brawa i pokłony dla organizatorów, którym mimo „pandemicznej gilotyny” wiszącej nad głowami udało się zmontować całkiem ciekawy program. Sądzę, iż każdy odwiedzający imprezę mógł wyłuskać dla siebie coś z harmonogramu imprezowych wykładów, które ocierały się prawię o każdy element multimedialnej papki kulturowej. Strawą dla mego sentymentalnego żołądka były szczególnie dwa wykłady: „Na zdartych kasetach VHS z amatorskim lektorem” Tomka Kreczmara oraz wykład ekipy Loading i Grysława o tytule „Śladem Kultowych seriali telewizyjnych” ale ma to głęboki związek z mą „filmową dewiacją” (o której czytelnicy tego bloga zapewne już doskonale wiedzą).

Nierozłączną częścią Pixel Heaven są sklepy oraz stoiska gier biorących udział w Pixel Awards, czyli największego w Polsce konkursu dla niezależnych twórców gier. Po piątkowym rekonesansie (czyli w momencie, kiedy to stoiska twórców dopiero się rozkładały) zdałem sobie sprawę, iż sobotni nalot zwiedzających, skutecznie odepchnie mnie od próby sprawdzenia nominowanych produkcji. Ze świadomością ograniczonego czasu oraz ciepłego oddechu kolejnego „chcącego” na plecach odpuściłem wszelkie próby wciśnięcia się na stoiska autorów, zdając się na ocenę innych i ogólny przegląd produkcji podczas rozdania sobotnich nagród. Teraz wiem czym to wszystko smakuje i mogę spokojnie rozważyć degustację tych wyśmienitych, niezależnych produkcji w domowym zaciszu.

Zbierając całość myśli w po „alkoholowym jet lagu” stwierdzam, iż Pixel Heaven 2021 można zaliczyć do udanych. Pandemiczna niepewność oraz dopinanie „ostatnio-chwilowych” guzików nie odbiło się na klimacie imprezy. Pozytywna energia bijąca od wszelkiej maści odwiedzających nadała całości eventu dobrego wydźwięku. Mimo kilku niedogodności nie spotkałem się z żadnym malkontenctwem, a nowo poznani ludzie okazali się być solą Polskiej ziemi geekowskiej, przepełnionej po brzegi pasją i otwartością. Miałem okazję sprawdzić czy podcasterzy, towarzyszący mi podczas nocnej pracy są naprawdę ludźmi z krwi i kości a redaktorzy i autorzy po „wycukrowaniu” swoich artykułów znajdują jakieś ułamki pozytywnej energii dla swoich czytelników. Dziękuję wszystkim, z którymi było mi dane spędzić czas na Pixelu. Te parę zdań, kilka alkoholowych procentów, masa szczerych uśmiechów i niezliczone hałdy pozytywnej energii potrafią naładować prostą ludzka nadzieją i dać energetycznego kopa na nadchodzące miesiące. Trzymajcie się twardo, bądźcie zdrowi i nie rezygnujcie z Waszych nieujarzmionych zastaną rzeczywistością pasji.

Komentarze