Klęska urodzaju filmowego.
Kiedy rok
2020 zaatakował nas salwą nowych obostrzeń i zakazów jednym z pierwszych
poległych na linii wirusowego ognia były kina. Przemysł filmowy musiał zmierzyć
się z nową sytuacją zarówno wstrzymując premiery kinowe jak i nierzadko całe
wielomilionowe projekty. Jak wiadomo grube pieniądze nie lubią stagnacji, więc naturalnym
biegiem biznesowej ewolucji było skręcenie nurtu finansowego ku platformom
streamingowym, powodując ich rozkwit na skale globalną. Coraz częściej słyszę,
że ludzie nie oglądają już wcale telewizji a jedynie konsumują co smaczniejsze
kąski z pięciu tłustych platform (Netflix, Amazoon, HBO, Disney+ i HULU). Serwisy
prześcigają się nawzajem w ilości udostępnianych materiałów
filmowo-serialowych, a nam samym zaczyna się już ulewać od nadmiaru tego dobrobytu
spod znaku dziesiątej muzy. Często dochodzi do sytuacji, w której, nasz wykaz
produkcji do obejrzenia pęka już w szwach a mimo to dalej spędzamy pół
godziny na wertowaniu list nowości, „polecajek” i filmów popularnych w danym
momencie, miejscu czy wśród innych użytkowników. Niestety równie często ilość
wypuszczanych produkcji ma się zupełnie odwrotnie do ich jakości. A my sami
przyzwyczajeni do tych miałkich „wyrobów” konsumujemy je jeden po drugim,
podświadomie stawiając jakość filmów i seriali na równi z fast-food’owym żarłem.
Ja sam czasem mam ochotę na to by pochłonąć jakieś niezdrowe
żarcie. Dodatkowo praca, obowiązki, dzieciaki, dom i jeszcze tysiąc innych
„przeszkadzajek” sprzyja nieskrępowanej konsumpcji taśmowej papki. Sama kultura
aktualnego pokolenia napędzą ten nurt. W momencie, w którym wszystko ma być na
teraz, na żywo, na szybko i dla wszystkich ludzie wpadają w tę błędne koło.
Wystarczy spojrzeć na „szybkościową ewolucję pop-kultury” w internecie. Dłuższe
materiały wideo z YouTube zostają wypierane przez minutowe „pierdy” zalewające
TikTok’a. Z innej strony mamy wszechobecne „story” pojawiające się aktualnie na
Instagramie, Facebooku i nawet Twitterze a będące symbolem obecnej „pędzącej
cyfrowej rzeczywistości”, w której ludzie nie mają czasu na zobaczenie zdjęcia
i przeczytaniu opisu. A zamiast tego muszą mieć wszystko wyłożone dwóch
prostych i pogrubionych słowach na zdjęciu lub krótkim komentarzu osoby
filmującej swoje story. Spoglądając na ten pęd z szerszej perspektywy, mogę jeszcze
bardziej docenić kina wspomniane na początku tej notki. Myślę, że śmiało mogę
je zaliczyć do moich „pozytywnych ułamków codzienności”. Miejsc w których
możemy na czas seansu odłączyć się od sunącego po życiowych torach pociągu, od
obowiązkowo-społecznościowej kotwicy tkwiącej w naszej kieszeni i atakującej
nas powiadomieniami i wiadomościami co kilka sekund.
Może warto się zastanowić nad samą kulturą wchłaniania
filmów? I nie mówię tu o masowo produkowanych polskich romcomach (nijak nie
mających się do rzeczywistości), animacjach dla dzieci czy lekkostrawnym kinie
familijnym oglądanym w „codziennym domowym chaosie”. Chciałbym skupić się na
tych perełkach pochowanych między filmowymi wieprzami, wypuszczanymi masowo na
konsumenckie chlewy platform streamingowych. Dlaczego nie zrobić czegoś dla
siebie i nie poświęcić tych dziewięćdziesięciu minut wieczorno-nocnej ciszy
na porządny film, dobrego drinka czy "mocniejszą" gorącą herbatę i błogi
cyfrowo-społecznościowy niebyt? Zastanówcie się sami - czy stać was na taki
„luksus”?
Cóz Pshemsky można by powiedzieć: jaki widz/odbiorca takie filmy. Teraz już rzadko ludzie chcą pomyślec, przystanąć na moment i zastanowić się nad fabułą filmu, nad rozterkami głownych czy pobocznych bohaterów itd. Są to głownie filmy, w których efekty specjane i/lub nazwisko aktora/aktorki zaczęło zastępowac poniekąd fabułę czy przesłanie jakie powinno być niesione poprzez tę formę wyrazu.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że mamy sporo świetnych tytułów pochowanych po szafach i zawsze sie znajdzie coś ciekawego, a i w tym gąszczu nowych produkcji od czasu do czasu też trafi się coś godnego uwagi. Pozdrawiam.
Nie pozostaje nic innego jak tylko się zgodzić z powyższym komentarzem. Dzięki że wpadłeś/łaś i skomentowałeś/łaś kimkolwiek jesteś. Bywaj i do następnego przeczytania.
Usuń